Noszenie w chuście a dno miednicy i rozejście kresy…

2 kwietnia 2018
Noszenie w chuście a dno miednicy i rozejście kresy…

Chyba już dojrzałam, żeby odpowiedzieć na pytania o chustę i związane z nią dylematy kobiet. Popchnęła mnie do tego mała afera wywołana przez trenerkę z mojego miasta na jej stronie…

Napisała ona, że nie poleca chustonoszenia żadnej kobiecie, właśnie przez obciążanie dna miednicy i kresy. I może miała trochę racji pisząc, że to tatusiowie powinni na początku odciążyć swoje partnerki przejmując noszenie dziecka, ale wywołała też burzę sugerując, że takie noszenie powoduje obciążanie dna miednicy i kresy.

Jak to jest z tym brzuchem, miednicą, noszeniem i dźwiganiem?

Musicie wiedzieć, że rodzajów wiązań jest bardzo dużo, i że można je dopasować do konkretnego rodzica i konkretnego dziecka. Do tego dużo zależy też od chusty- ich też jest dużo rodzajów i chyba tylko chusto-świruski wiedzą o nich wszystko To tak tytułem wstępu, teraz ważne informacje o naszej anatomii

Kresa.

Więzadło, które zamyka jamę brzuszną od przodu – jest też przyczepem dla mięśni brzucha, scala dwa mięśnie proste brzucha. Więzadła to silne struktury, które mają za zadanie wzmacniać i przytrzymywać różne rzeczy, ale tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba. Są w stawach, przytrzymują narządy wewnętrzne. Jedno wielkie więzadło (kresa) zamyka nasz brzuch.

Tak jak ścięgna można porównać do gumy – możemy je rozciągać i skracać – tak więzadła przyrównajmy sobie do folii. Takiej jak w reklamówkach na zakupy. Jak zapakujesz zakupy to taka torba wytrzyma. A co, jeśli ciężar jest za duży lub taką torbę powiesisz na jakiś dłuższy czas z obciążeniem? Folia się uszkodzi – rozciąga się, w kilku miejscach robią się cieńsze przestrzenie a nawet dziury. W przypadku kresy mówimy wtedy o przepuklinie. Więzadła nie są stworzone do ciągłego obciążania! I dlatego mamy dbać o postawę i mięśnie, które mają nas utrzymywać w takich pozycjach, żeby nie przeciążać więzadeł. Proste? Mam nadzieję, że teraz trochę jaśniejsze.

Mięsień, który działa pod kresą to poprzeczny brzucha- wciągnij pępek a zobaczysz jak działa. Przyciąga pępek do kręgosłupa wyrównując ciśnienie w jamie brzusznej, ale nie podnosi tego ciśnienia za bardzo, więc nie dochodzi do uczucia parcia. Za to uczucie będzie odpowiedzialny prosty (ten od kaloryfera). Dzięki poprzecznemu Twoja postawa jest prosta, a kręgosłup zabezpieczony. Przepona i dno miednicy włączają się pomagając w utrzymaniu postawy i prawidłowym oddechu.

Jeśli potrafisz utrzymać brzuch poprzez pracę mięśniem poprzecznym to podnoszenie i noszenie Twojego dziecka jest „bezpiecznym sportem”. Kłopot w tym, że po porodzie ten mięsień jest słaby i musimy go wyćwiczyć. I to właśnie dlatego koleżanka napisała, że lepiej gdy nosi tata- mama powinna dojść do siebie. Kiedyś nie było z tym takich kłopotów. Jeszcze 20 lat temu rozejście kresy dotyczyło niewielkiego odsetka kobiet. Dzisiaj niestety większość rodzących już pierwsze dziecko ma kłopot z kresą.

To teraz dno miednicy.

To znów mięsień posturalny (warstwa głęboka) – czyli odpowiedzialny za utrzymanie postawy ciała. Do tego trampolina dna narządów miednicy, która ma za zadanie utrzymać je na miejscu poprzez napięcia gdy te narządy przemieszczają się przy chodzeniu, podskokach czy parciu z góry- czyli parcie w toalecie nie ma sensu

Ale wróćmy do noszenia dzieciaczka…

Widzieliście kiedyś zawody w podnoszeniu ciężarów wśród kobiet? Mało kto zwraca uwagę, że po tym, jak zawodniczka schodzi ze sceny to za nią wchodzi człowieczek z mopem Tak, one w takim wysiłku puszczają mocz. Czyli dźwiganie ciężarów źle wpływa na dno miednicy. A jak się to ma do noszenia dziecka? Myślę, że przywiązanie dziecka do siebie to wspaniały pomysł. Dziecko jest bliżej naszego środka ciężkości i jest nam łatwiej…

A przecież…

Uśpić trzeba, zakupy czy ugotować też. A na spacer z wózkiem po schodach jak? Przyznać się bez bicia, która z czytających ten tekst samodzielnie dźwigała wózek po schodach jeszcze w połogu? Przypominam, że nie zawsze jest mąż pod ręką a żyć trzeba, więc ten sposób jest (moim zdaniem) lepszy od noszenia na ręku czy odkładania i dźwigania szkraba z łóżeczka co chwila. Przypominam, że dziecko nie jest do nas przywiązane cały czas tylko na trochę. I znowu wrócę do postawy- będzie to bezpieczne jeśli zachowamy prawidłową postawę ciała i napięcia mięśni brzucha.

Podsumowując…

Zgadzam się z koleżanką, ale tylko częściowo. Prawidłowe noszenie w chuście nie pogłębi rozejścia kresy (a nawet zadziała odwrotnie) i nie obciąży dna miednicy bardziej niż zwykłe czynności pielęgnacyjne przy dziecku. Jeśli tylko nie ma większych przeciwwskazań- przepuklina, obniżone napięcia mięśniowe u dziecka itp. to jest to wspaniała forma budowania bliskości zarówno dla taty jak i dla mamy. Tylko uwaga! Bardzo uzależnia