Kilka słów o kołdrach obciążeniowych
Słyszeliście o kołdrach obciążeniowych? Tak się składa, że ja i moi chłopcy będziemy dla Was testować takie cuda od Gravity Blankets Polska Dzisiaj przyjechały!!!
Mamy do dyspozycji dwie- jedną dostał Antoś i kazał Wam przekazać, że kołderka go przytula i ją bardzo kocha. To pierwsza opinia. Ja zdrzemnęłam się pod drugą, ale o doznaniach osoby dorosłej, żyjącej w stresie, napiszę za kilka dni. Już wiem, że dobrze mi z nią. Za kilka dni dużą kołdrę przejmie Krzyś- nastolatek z Zespołem Aspergera. On chyba będzie musiał oswoić się z ciężarem. Staś czeka na swoją osobistą kołdrę i strasznie nam zazdrości możliwości testowania, za kilka dni też dostanie swoją, na razie kradnie moją. Czekacie na nasze wrażenia? Dajcie nam kilka dni, każdy osobno opowie jak się czuje ze swoją kołdrą. Zdradzę, że poszewka jest boska dla osób lubiących mięciutkie przytulanko
P.S. zgadnijcie gdzie jest Antoś…
Kołdry obciążeniowe- co to i po co?
Jakiś miesiąc temu pisałam, że będę testować kołdry obciążeniowe. Testowałam dwie z firmy Gravity Blankets Polska W tym wpisie opiszę co to jest i dla kogo, w następnym przedstawię moje doświadczenia.
Kołdra obciążeniowa to taka, której waga wynosi około 10% masy ciała użytkownika
Jej wymiary i waga powinny być dobrane do osoby, która będzie z niej korzystać. Moja kołdra waży 6kg, jej wymiary to 135x200cm. Zauważcie, że gdy leżymy pod kocem, to nie leży on na nas całym swoim ciężarem, tak naprawdę większość leży po bokach, przykrywa nas bezpośrednio tylko część jego powierzchni. Wypełnieniem tych kołder są zazwyczaj maleńkie szklane kulki. W mojej prawie nie wyczuwalne.
Jak to działa?
Jednostajny i równo rozłożony ciężar sprawia, że mięśnie ulegają rozluźnieniu. To trochę jak w masażu, ale masaż to bodziec silniejszy i miejscowy, tu mamy działanie globalne i słabszy nacisk. To, co od razu można zauważyć, to przytulenie przez kocyk. Antoś od razu to tak nazwał, powiedział, że to „tuląca kołderka”. Takie obciążenie działa na priopriorecetory, czyli receptory czucia głębokiego. Taki ucisk wycisza te receptory i pomaga w regulacji dobowego cyklu wydzielania hormonów. Przy większym napięciu mięśni mamy sporo kortyzolu, za to wydzielanie serotoniny jest utrudnione. Nacisk pozwala na wyciszenie napięcia i wyrównanie poziomu hormonów.
Dla kogo?
Jeśli chodzi o dzieci, to wskazaniami będą tu wszelkie zaburzenia w rozwoju, zwłaszcza takie, które wywołują większe napięcie mięśniowe. Dla przykładu ADHD, Autyzm, ODD, Trisomia 21 chromosomu. Dzieci te mogą być nadmiernie pobudzone lub apatyczne i jakby wyłączone. W obu tych przypadkach kołderka będzie wyrównywać i harmonizować napięcia. Dzieci pobudzone wyciszają się, te apatyczne energetyzują. W przypadku dzieci nie wskazane jest korzystanie z takiego obciążenia przy obniżonych napięciach mięśniowych, kłopotach z układem krwionośnym, niektórych chorobach skóry, padaczce.
U dorosłych wydaje mi się, że wskazań będzie więcej. Tu zaburzenia depresyjne, lękowe, stres, napięcia, nerwice, kłopoty ze snem, z zasypianiem. Dorośli nie powinni korzystać z tych kołder przy zaburzeniach krążenia i oddychania, niektórych kłopotach skórnych, nadciśnieniu czy padaczce.
Jak używamy kołderki?
No. Tutaj zatrzymam się dłużej. W internetach jest mnóstwo relacji na ten temat. Nawet pod moim postem, gdzie informowałam o rozpoczęciu testów, było kilka komentarzy, że to tylko do 20 minut czy do jednej godziny, że potem trzeba to zdjąć, bo to może zaszkodzić itp. Przyznam się, że zanim przystąpiłam do testów obczytałam sporo na ten temat. Okazuje się, że są różne szkoły co do sposobu pracy za pomocą kołdry.
Można spotkać zalecenia do spania pod taką kołdrą, inni zalecają ograniczony czas jej używania. Terapeuci, którzy zalecają ograniczony czas pracy mają swoje powody. Po pierwsze bezpieczeństwo. Jest bowiem prawdopodobieństwo, że małe dziecko wśliźnie się całe pod kołdrę i nie będzie w stanie zrzucić jej z siebie gdyby się dusiło. Cóż, prawdopodobieństwo jest, ale moim zdaniem niewielkie, bo taki np. roczniak dostaje kołdrę o wadze ok. 1kg. I to cała kołdra ma tą wagę!
Następnie wymieniane są niebezpieczeństwa przyduszenia gdy kołdra będzie leżała na szyi. Ja tu znów nie widzę takiej możliwości, ale odpowiedzialność jest po stronie terapeuty, nie mojej. Nie trafia do mnie też argument, że może się zmienić tor oddechu- to za małe obciążenie, żeby mogło powstać takie niebezpieczeństwo.
Rozumiem zalecenie pilnowania małego dziecka, bo jeśli przegryzłoby taką kołdrę to mogłoby się zakrztusić szklanymi kuleczkami, które ją wypełniają.
Najbardziej przemawia do mnie obawa o adaptację do bodźca. Tak, to ma sens. Jeśli więc terapeuta wydaje zalecenie pracy z kołdrą na podstawie badania, pracy z dzieckiem i obserwacji, to tak należy z tym pracować.
Czy inne działanie może jednak zaszkodzić?
No i po czym będzie wiadomo, że już nie pomagamy, a zaczynamy szkodzić? Przekornie zapytałam wielu terapeutów, którzy tak pracują, co się stanie jeśli jednak pozwolimy takiemu dziecka spać całe noce pod tą kołdrą. Jak szybko dojdzie do adaptacji do bodźca? Czy taka adaptacja będzie wynikała z osiągnięcia efektu terapeutycznego, czyli tu obniżenia napięcia? Czy taki efekt jest trwały a dalsze używanie kołdry tylko go podtrzymuje? A może jednak bodziec przestaje być wystarczający, co oznacza, że pomimo ponownego wystąpienia wskazań te działania są już za małe? Czy w takim przypadku można powrócić do tego samego bodźca po jakimś czasie pracy inną terapią? A może należy zwiększyć siłę lub czas trwania terapii?
Cóż. Nikt nie potrafił mi odpowiedzieć konkretnie na te pytania
Może jestem zbyt namolna? Jeśli ktoś się znajdzie to zapraszam do dyskusji, bo temat bardzo mnie wciągnął. Serio, czekam na wypowiedzi terapeutów z doświadczeniem, będę niezmiernie wdzięczna za każdą podpowiedź.
Trochę inaczej jest w przypadku osób dorosłych i sytuacji stresowych
Tu nie mam wątpliwości co do tego, że można spać pod taką kołdrą. Co sama zaobserwowałam na sobie to opiszę później, w Na dole moje osobiste obserwacje. Zdradzę jednak, że poznałam kilka osób, które wręcz uzależniły się od działania obciążenia i nie wyobrażają sobie spania bez takiej kołdry. Nawet po długim czasie (ponad dwa lata) korzystania z jej dobrodziejstw, odczuwają oni efekt niemal natychmiastowego wyciszenia.
Szczególnie kochają ją osoby z obniżonym nastrojem, zaburzeniami depresyjnymi, lękowymi czy nerwicami. Jak z każdą rzeczą mającą działanie terapeutyczne jest jeszcze sporo pytań, warto szukać wyników badań. Jedyne wyniki, do których dotarłam opierają się na odczuciach pacjentów w dość krótkim czasie badania. Nie znalazłam takich, które zbadałyby rzeczywiste zmiany napięć w dłuższym czasie w reprezentatywnej grupie badanych przy sprawdzeniu tych parametrów w grupie kontrolnej. Wydaje mi się, że z zaleceniami działamy bardziej po omacku, pamiętając, żeby nie szkodzić.
Każdą taką kołderkę należy dobrać indywidualnie do potrzeb konkretnego użytkownika. Wiem, że są dzieci, które nie lubią takich bodźców i ciężko przekonać je do takiej pracy. Są też takie, które kochają ją od pierwszego przytulenia. Wiem, że taki bodziec nie musi podobać się każdemu, to należy sprawdzić i dobrać do siebie. Już jutro będzie wpis o moich osobistych doświadczeniach- ja- osoba z zaburzeniami depresyjnymi i w wielkim stresie, moje dzieci z zespołem Aspergera.
Moje doświadczenia z kołdrami obciążeniowymi.
Dzisiaj nasze doświadczenia. W dużym skrócie wpadł mi do głowy pomysł sprawdzenia na samej sobie i trochę na mojej rodzinie też, czy to działa. No i jak działa.
Wyobraźcie sobie dom, gdzie żyją ze sobą różne gatunki ludzi
Jest płeć żeńska, która ma tu niezwykłą mniejszość. Osobniczka tej płci jest zestresowana, bo niemal samodzielnie wychowuje swoją trójkę dzieci, do tego jest w trakcie sprawy rozwodowej (teraz już po!), która ciągnie się niemiłosiernie. To rozumieją ci, którzy przez takie sprawy przechodzili. Stres permanentny potęgowany rożnymi wydarzeniami dnia codziennego. A to rozumieją chyba wszystkie osobniczki płci żeńskiej. Osobniczka ta pracuje z zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi u siebie samej.
W pakiecie znajdujemy 16-latka z zespołem Aspergera i zaburzeniami depresyjnymi (teraz już prawie 18!). Ten osobnik edukuje się domowo, co wynika z jego preferencji, a co niesie dodatkowe obowiązki, trochę inne niż typowo szkolne. Najstarszy z braci ma nadwrażliwość słuchową i dotykową.
W domostwie znajdziemy też 11-latka, który jest neurotypowy, czyli rozwija się typowo, ale również ciężko przechodzi czas rozwodowy rodziców.
Na końcu wymienię 5-latka z zespołem Aspergera, małego człowieka, który, jak to 5-latek, chce różne rzeczy, często takie, których nie powinien, co powoduje dodatkowe rozdrażnienie. Ten osobnik uczęszcza do przedszkola integracyjnego, gdzie uczy się pracy z napięciami. Jednak po całym dniu spędzonym z dziećmi szuka w domu wyciszenia. Najchętniej wyłączyłby się zupełnie oglądając bajki, uczestniczy jednak dość aktywnie w różnych zadaniach i grach domowych.
Niezłe kombo?
Tak, tu raczej wszyscy mają wskazania do pracy z kołderkami obciążeniowymi. Do testów dostaliśmy dwie. W zamyśle większa miała się dostać najstarszemu z braci, ten jednak stwierdził, że nie potrafi się nią owinąć tak jak lubi, że ciężko mu będzie się wiercić, a to ten osobnik akurat bardzo lubi. Pomimo podjęcia kilku prób nakłonienia go do testów stanowczo odmówił współpracy. Ten osobnik stwierdził, że w tej chwili nie lubi tego produktu.
Duża kołdra trafiła do osobnika płci żeńskiej, który z radością do testów przystąpił! Mała kołdra trafiła do najmłodszego z braci. Tak, wiem, że środkowy nie dostał, dostanie swoją, bo na razie podkrada tą dużą w ciągu dnia.
Relacja malucha:
Kołderka mnie przytula, jest cieplutka i mięciutka. Lubię z nią spać.
Tak. Zasypianie zajmuje nam mniej czasu. Wcześniej ćwiczyliśmy ponad rok umiejętność zasypiania w swoim łóżeczku (nie u mamy) i nie przychodzenia w nocy do mamy. Zauważam, że maluch dużo szybciej się rozluźnia a zasypianie nie jest już trudną czynnością. Wcześniej wymagał drapania po pleckach, masowania uszu, godziny tulenia (jak nie więcej). Wydaje mi się, że teraz samo się to dzieje. Zamyka oczka i odpływa. Wcześniej nie trafiał na falę snu i długo się męczył zanim go porwała. W dzień jest też o wiele mniej napięć! Kołderka często jest używana spontanicznie jako miejsce wyciszenia, zwłaszcza gdy mamy trudne emocje, z którymi jeszcze nie potrafimy sobie poradzić. Maluch sam decyduje o potrzebie okrycia się nią.
Relacja osobnika żeńskiego:
Kołdry przyjechały w dwóch, starannie zapakowanych paczkach. W każdym kartonie był estetycznie zawiązany worek, w nim kołdra powleczona w specjalną poszewkę. Zdecydowałam się na poszewki całoroczne. Z jednej strony mają one delikatny meszek- to chłodniejsza strona, z drugiej materiał z dłuższym włosiem, ta strona przeznaczona do spania w chłodne dni. Bardzo podoba mi się sposób powlekania kołdry, biorąc pod uwagę jej masę bałam się konieczności trzepania jej co chwilę, żeby nie przesuwała się w poszewce. Poszewka ma wewnątrz troczki, które przywiązujesz do kołdry i tylko je razem odwracasz. Wszystko nieźle się trzyma.
Ja śpię pod tą kołdrą całe noce, potrafię też uciąć sobie drzemkę w ciągu dnia lub po prostu okryć się nią gdy piszę dla Was teksty. Zazwyczaj jestem dość spięta, ale gdy tylko przykrywam się kołdrą czuję nagłą ulgę mięśni, które mogą w końcu puścić. Podobne rozluźnienie czuję w gorącej kąpieli albo w czasie przytulenia. To bliźniacze odczucia.
Co zmieniło się odkąd mam kołdrę?
Po pierwsze śpię bez pobudek. Wcześniej budziłam się kilka razy w ciągu nocy w wyniku napięcia całego ciała, teraz to się praktycznie nie zdarza. Skończyły się też szczękościski, które wcześniej były zmorą. Zaczęłam śnić, o czym już niemal zapomniałam. Zazwyczaj nie potrzebuję już drzemek w ciągu dnia, wcześniej drzemka była obowiązkowa. Czuję się spokojniejsza w ciągu dnia. Czasem czuję wyraźną potrzebę poleżenia lub posiedzenia pod kołdrą, tak samo jak czuję potrzebę przytulenia do bliskiej osoby.
Kołdra jest dość ciepła, a że jestem zmarzluchem, jakich mało, to akurat dla mnie zaleta! Jeszcze nie musiałam przekładać ją na zimową stronę. Zauważyłam, że nie odczuwam tak bardzo zimna gdy mam dociążenie, jakbym umiała szybciej się ogrzać. Mam hipotezę, że rozluźnione mięśnie nie blokują już przepływu krwi, ale to tylko moje przypuszczenia. Przyznam szczerze, że jestem szczęśliwie uzależniona od mojej kołdry.
Czy kołdra jest lekiem na całe zło tego świata?
Nie. Jak widać po mojej rodzinie nie musi się ona podobać nawet jeśli są wskazania do jej stosowania. Jest wspaniałą pomocą, która ma wywołać jakiś konkretny efekt. Na pewno pomaga w rozluźnieniu i naładowaniu akumulatorów, a to nieoceniona pomoc. Bo jeśli mój kubeczek jest pełen mogę łatwiej dawać moim dzieciom to, czego ode mnie potrzebują. Dzięki Gravity Blankets Polska za możliwość przejścia tych testów!
Dodatek! Po 1,5 roku użytkowania.
Minęło ponad 1,5 roku od czasu napisania tesktu powyżej. W tym czasie okazało się, że nie jesteśmy w stanie korzystać z kołder przez cały rok. W czasie upałów było to niemożliwe, ale to zrozumiałe, że jak jest bardzo ciepło, to nawet zmarzluchy śpią bez przykrycia. Gdy tylko temperatura nam pozwoliła wróciliśmy do przytulania. W tym czasie Antoś opanował samodzielne zasypianie, wybudzeń w nocy nie ma w ogóle. Możliwe, że trochę dorósł, kołdra na pewno w tym pomogła. I nadal pomaga.
Ja ciężko przeszłam jesień i zimę. Rozprawa, o której pisałam powyżej dobiegła końca. A na końcu było bardzo dużo stresów. Jesień to czas pogłębienia zaburzeń lękowych i depresyjnych. Mniej światła słonecznego, ja nie lubię zimna. No i teraz to dopiero mamy stresy! Na Ukrainie jest wojna, my pomagamy jak umiemy. Ceny rosną, nie wiadomo co będzie dalej. Przyznam Wam się, że jestem uzależniona od kołdry. Bez niej byłby mi dużo ciężej.
O jakości wykonania. Jest świetna! Korzystam z kołder od października 2020 roku. Poszwy prane wiele razy nie straciły nic ze swojej miękkości i jakości. Wszystko trzyma się wspaniale! Same kołdry nie przecierają się, ciężar nie przesunął się. Wszystko działa bez zarzutu! Nadal polecam bez mrugnięcia okiem.